Ostatnich kilka dni może nie należało do najlepszych, ale było względnie dobrych dla rodzimych inwestorów. Mogli oni bowiem znowu odetchnąć i cieszyć się z wzrostów. Flagowy indeks warszawskiej GPW zyskał w mijającym tygodniu 43,77 pkt., czyli 1,88%, a kontrakty terminowe 57 pkt., co przekłada się na wzrost o 2,45%. Czy to oznacza, że najgorsze jest już za nami?
Na pierwszy ogień weźmy rynek bazowy, spójrzmy na wykres WIG20:
Wygląda na to, że poziom 2300 pkt., rzeczywiście mógł wieńczyć hipotetyczną falę A w większej korekcie ABC, która od dłuższego czasu przetacza się przez nasz rynek giełdowy. W związku z tym, ostatnie mocne podejście strony popytowej było najprawdopodobniej falą B w ramach wspomnianej większej struktury. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to w niedalekiej przyszłości powinniśmy być świadkami kolejnego mocnego uderzenia strony podażowej. Zwracam tutaj uwagę na fakt pozostawienia w piątek na wykresie dziennym negatywnej formacji spadającej gwiazdy.
W tym momencie najbliższym istotnym wsparciem jest wspomniana okrągła wartość 2300 pkt., natomiast najważniejszym z punktu widzenia przynajmniej średnioterminowego trendu pozostaje poziom 2270 pkt. Znajduje się tam bowiem kilka istotnych wsparć geometrycznych, z których kluczowymi są zniesienie 38,2% całego ruchu wzrostowego rozpoczętego w maju bieżącego roku, zniesienie 76,4% wrześniowego wzrostu oraz przeniesienie 76,4% ostatniej dużej korekty.
Z drugiej strony, najbliższym oporem jest szczyt z 14 września bieżącego roku, czyli 2424,09 pkt. Przebicie tego poziomu powinno otworzyć rynkowi drogę w kierunku przynajmniej psychologicznej wartości 2500 pkt.
Sprawdźmy jeszcze, jak rozwija się sytuacja na rynku kontraktów terminowych na WIG20:
Wspomniany w zeszłotygodniowej analizie technicznej kontraktów terminowych na WIG20 lokalny dołek najprawdopodobniej wyznaczył koniec fali A w ramach większej korekty ABC. Podobnie jak w przypadku WIG20, tak i tutaj, ostatnie odbicie nie jest najprawdopodobniej niczym innym jak falą B. Oznacza to, że istnieją bardzo duże szanse na to, iż rodzimi inwestorzy giełdowi na trwalsze wzrosty, będą musieli jeszcze trochę poczekać.
Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie podaż znowu ruszy z mocnym kontratakiem. Niewykluczone, że w jego ramach kurs powróci do wspomnianych przed tygodniem rejonów 2300 pkt., nieopodal których zbiega się kilka istotnych geometrii. W przypadku, gdyby inwestorom nie udało obronić się tej wartości, wówczas ostatni bastion obronny znajduje się w okolicach 2270 pkt., czyli bardzo ważnego z punktu widzenia elliottowskich korekt wsparcia. Jest nim przeniesienie jeden do jednego wysokości ostatniej dużej korekty.