Drugi udany tydzień z rzędu na rodzimej GPW. Na przestrzeni ostatnich kilku dni flagowy indeks rodzimej GPW zyskał 37,84 pkt., czyli 1,54%, a kontrakty terminowe na WIG20 46 pkt., co przekłada się na wzrost o 1,87%. Wygląda na to, że byki złapały wzrostowego bakcyla. Czy na długo?
Na pierwszy ogień weźmy rynek bazowy, spójrzmy na wykres:
Wzrostowe nastroje bardzo spodobały się rodzimym bykom, o czym świadczy dość dynamiczne i płynne przejście z rejonów 2440 pkt. do psychologicznej wartości 2500 pkt. Szkoda tylko, że kupującym nie starczyło już sił na trwałe zdobycie tego bardzo ważnego oporu. Co gorsza, w tych rejonach pojawiły się nawet negatywne formacje spadającej gwiazdy, co nie najlepiej świadczy o kondycji strony popytowej. Niemniej nie uważam, aby wspomniane negatywne formacje miały w sposób długotrwały zmienić układ sił na rynku. Wręcz przeciwnie, podejrzewam, że mogą one zwiastować krótkoterminowe spadki, po których indeks powinien znowu dynamicznie ruszyć w kierunku północnym.
Najbliższym poziomem oporu, poza psychologiczną wartością 2500 pkt., jest 2520 pkt. Jego przebicie otworzy nam w średnim terminie drogę w kierunku nowych, wielomiesięcznych ekstremów (ostatnie to 2634,18 pkt. z 2 stycznia bieżącego roku). Z drugiej strony, najbliższym wsparciem są okolice 2455 pkt.
Rzućmy jeszcze okiem na rynek terminowy:
Niestety poziom 2500 pkt., okazał się być dla rynku nie do utrzymania. Po jego zdobyciu podaż znowu dała o sobie znać. Wartość ta została zdobyta, gdyż górny cień doszedł nawet do okolic 2511 pkt., niemniej zamknięcie było już poniżej psychologicznej wartości. Nie będę ukrywać, że jest to nieco niepokojące zjawisko.
Musze jednak przyznać, że w mojej opinii w średnim terminie rynek powinien mocno ruszyć w kierunku nowych, wielomiesięcznych szczytów. Zanim tak się stanie podejrzewam, że podaż spróbuje wykreślić jeszcze jedną mocniejszą (przynajmniej 50 pkt.) korektę. Niewykluczone, że stanie się to jeszcze w marcu bieżącego roku.
Przypominam również, że w następny piątek mamy dzień trzech wiedźm, a kolejna seria kontraktów jest notowana nieco niżej niż bieżąca.