Za nami tydzień odreagowania spadków. Indeks WIG30 zyskał 39,51 pkt., czyli 1,6%, a kontrakty terminowe na WIG20 podskoczyły o 15 pkt., co przekłada się na 0,64% wzrost. Czyżby najgorsze było już za nami?
Na pierwszy ogień tradycyjnie już weźmy indeks WIG30. Spójrzmy zatem na wykres:
Odbicie w ostatnich dniach rzeczywiście miało miejsce. Niedźwiedzie jednak obudziły się w rejonach 2550 pkt., gdzie postanowiły nieco napsuć krwi popytowej części rynku. Co gorsza, spadkom towarzyszył wzmożony wolumen, świadczący o tym, że sprzedający w dalszym ciągu trzymają rękę na pulsie. Niestety potwierdza to moje zeszłotygodniowe obawy o to, że może nas czekać jeszcze jeden mocny zjazd. Niewykluczone, że nawet poniżej poziomu 2400 pkt.
Podobnie jak przed tygodniem najbliższe wsparcie znajduje się przy okrągłej wartości 2400 pkt. Spadek poniżej tego poziomu otworzyłby nam drogę w kierunku 2300 pkt. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że najwcześniej w tych rejonach byki będą mogły stworzyć jakiś konstruktywny i trwały kontratak. Z kolei najbliższy opór stanowi wspomniana wcześniej okrągła wartość 2550 pkt.
Sprawdźmy jeszcze, jak rozwija się sytuacja na rynku terminowym:
Okrągła wartość 2400 pkt. okazała się być dla kupujących barierą nie do przejścia. Podejrzewam także, że w najbliższym czasie również nie uda nam się trwale przebić ponad ten poziom. W przypadku rynku terminowego również spodziewam się kolejnego uderzenia strony podażowej.
Najbliższy opór stanowi 2400 pkt., a wsparcie 2300 pkt. Z kolei najważniejszym bastionem obronnym strony popytowej jest poziom 2200 pkt. Zbiega się tam kilka istotnych relacji geometrycznych. Warto spośród nich wymienić zniesienie 76,4% ruchu wzrostowego z okresu czerwiec – listopad 2013 roku oraz przeniesienie 76,4% wysokości hipotetycznej fali A względem potencjalnej fali C.