Za nami kolejny tydzień, w którym udało się rodzimym inwestorom giełdowym utrzymać północny kierunek marszu. Na przestrzeni ostatnich kilku dni flagowy indeks warszawskiej GPW zyskał 12,43 pkt., czyli 0,52%, a kontrakty terminowe na WIG20 zakończyły tydzień w dokładnie tym samym miejscu, co poprzedni. Czy najbliższe sesje również upłyną nam pod znakiem wzrostów?
Na początek przyjrzyjmy się rynkowi bazowemu. Spójrzmy na wykres WIG20:
Powoli i w ciężkich bólach, ale za to konsekwentnie, pniemy się w kierunku północnym. Niestety pierwsza połowa zeszłego tygodnia nie należała do zbytnio udanych dla strony popytowej. Co gorsza, w czwartek, kiedy można było przypuszczać, że byki wzięły się do roboty, to niedźwiedzie postanowiły spuścić kupującym jeszcze jeden „łomot”. W pewnym momencie podaż ruszyła do zmasowanego ataku i bardzo szybko zepchnęła rynek kilkadziesiąt punktów niżej. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przy tej okazji na wykresie dziennym pojawiła się negatywna formacja spadającej gwiazdy. W piątek jednak byki poderwały się do kontrataku i nieśmiało zaczęły testować czujność niedźwiedziej części rynku.
Jeżeli jednak miałbym podsumować i ocenić każdą ze stron, to zaryzykowałbym stwierdzenie, że mamy remis. Przede wszystkim dlatego, że pomimo tego iż byki były w ostatnich dniach raczej w defensywie, to jednak udało im się zachować twarz. Proszę bowiem zauważyć, że kupującym udało się obronić istotne wsparcie, jakim był poziom 2350 pkt. i wyciągnąć na zamknięciu tygodnia indeks powyżej okrągłej wartości 2400 pkt. Sukcesem natomiast strony podażowej było wyrysowanie wspomnianej pro spadkowej formacji. Niemniej to właśnie byki mają nieco lepsze pozycje startowe przed nadchodzącym tygodniem.
Podejrzewam, że popyt spróbuje w przeciągu najbliższych kilku dni zanegować spadającą gwiazdę. Co więcej, myślę, że mu się to uda. Zakładam jednak, że rynek nie dojdzie do okolic 2500 pkt. Niestety będę skłaniać się w stronę stwierdzenia, że tylko ten niższy z oporów zostanie zdobyty, czyli okolice 2450 pkt. Ostatni tydzień pokazał bowiem, że podaż w dalszym ciągu kontroluje sytuację, a co za tym idzie na poważniejsze wzrosty nie możemy jeszcze liczyć. Jedynym ratunkiem dla byków może być wolumen, który niestety w dalszym ciągu nie ulega znacznemu zwiększeniu.
Najbliższym wsparciem jest okrągła wartość 2350 pkt. Natomiast oporami okolice szczytu formacji spadającej gwiazdy (2430 pkt.) oraz okrągła wartość 2450 pkt. W tym drugim poziomie podejrzewam, że rozpoczniemy rysowanie głębszej korekty (chyba, że pojawi się nagle znaczny wzrost wolumenu).
Sprawdźmy jeszcze, jak rozwija się sytuacja na rynku kontraktów terminowych na WIG20:
Na rynku terminowym również pojawiła się negatywna formacja spadającej gwiazdy. Warto jednak odnotować fakt, że jej ekstremum zahacza o bardzo ważny opór, jakim jest okrągła wartość 2400 pkt. Można zatem powiedzieć, że psychologiczny wydźwięk tej formacji jest zdecydowanie większy niż tej z rynku bazowego. Nie zmienia to jednak faktu, że i w tym przypadku spodziewam się kontynuacji marszu w kierunku północnym. Tym bardziej, że w ostatnich dniach zaczął się nieco zwiększać wolumen.
Kluczowymi poziomami w dalszym ciągu pozostają 2300 pkt. z dołu i 2400 pkt. z góry.