Krwawy tydzień na szczęście już za nami. Na przestrzeni ostatnich kilku dni flagowy indeks rodzimej GPW stracił aż 119,37 pkt., czyli 4,98%, a kontrakty terminowe na WIG20 112 pkt, co przekłada się na 4,71% zjazd. Jesteśmy zatem świadkami sporej huśtawki nastrojów, którą póki co lepiej znosi strona podażowa. Czy ten stan rzeczy utrzyma się w najbliższym czasie?
Na początek spójrzmy na rynek bazowy:
Niestety stało się. Kluczowy bastion obronny strony popytowej został obrócony w perzynę. Niedźwiedzie odniosły spektakularny sukces, przesuwając przy okazji linię frontu znacznie na południe. Teoretycznie trend został złamany i przed rynkiem stanęła otworem droga w kierunku psychologicznej wartości 2000 pkt. I tutaj pojawia się pewien dysonans. Mianowicie rozum podpowiada, że rzeczywiście rynek powinien podążać w kierunku nowych minimów. Niemniej serce mówi, że nie jest aż tak źle.
Pozwolę sobie zatem skupić się na tym drugim, nieco mniej racjonalnym aspekcie. W mojej opinii mamy nie takie małe szanse na uratowanie całej sytuacji. Zwróćcie uwagę na piątkową sesję, podczas której, przy akompaniamencie solidnego wolumenu rynek zaczął nieśmiało zawracać. Fakt ten może świadczyć o tym, że jest spore grono inwestorów giełdowych, którzy uważają, że warto na tym rynku jeszcze trochę posiedzieć. Co więcej, powstała przy tej okazji pozytywna formacja młotka, która ociera się o silne wsparcie geometryczne, jakim jest zniesienie 61,8% ruchu wzrostowego z okresu maj 2012 – styczeń 2013 roku.
Zaryzykuję także stwierdzenie, że spadek zapoczątkowany na początku roku może być w takim układzie potencjalną falą A w ramach korekty większego rzędu. Na korzyść tego stwierdzenia przemawia choćby fakt, że tegoroczną przecenę możemy podzielić na pięć fal. Wskazywałoby to na wiszące w powietrzu mocniejsze odbicie. W optymistycznym wariancie powinna to być fala B, a w negatywnym jedynie odreagowanie w ramach większego ruchu spadkowego.
Najbliższym wsparciem stało się wspomniane zniesienie 61,8% ruchu wzrostowego z okresu maj 2012 – styczeń 2013 roku, czyli okolice 2245 pkt. Z drugiej strony, bardzo ważnym oporem jest okrągła wartość 2400 pkt.
Rzućmy jeszcze okiem na rynek instrumentów pochodnych:
Rynek terminowy również mocno się zepsuł, otwierając sobie tym samym drogę w kierunku nowych minimów. Niemniej i w tym przypadku tli się iskierka nadziej na rychłe odbicie. Mam tutaj na myśli odbicie, po wyrysowaniu piątki w dół. Kwestią otwartą pozostaje natomiast to, czy owe odreagowanie będzie jedynie korektą wzrostową w ramach trendu spadkowego, czy raczej falą B, po wyrysowaniu fali A.
Jak już pisałem wcześniej. Serce podpowiada, że będzie to wersja druga, a rozum, że pierwsza. A jak potoczą się losy kontraktów terminowych na WIG20? O tym przekonamy się już niebawem. Tak, czy inaczej najbliższym wsparciem jest poziom 2230 pkt., a oporem okrągła wartość 2400 pkt.