Nerwówki ciąg dalszy, a to niestety nie sprzyja budowaniu przyjaznej atmosfery do inwestowania. W przeciągu ostatniego tygodnia indeks WIG30 stracił 107,02 pkt., czyli 4,15%, a kontrakty terminowe na WIG20 spadły o 97 pkt., co przekłada się na 3,97% zjazd. Czy jest szansa, aby niebawem sytuacja uległa poprawie, przynajmniej z technicznego punktu widzenia?
Analizę sytuacji rozpocznijmy od indeksu WIG30, spójrzmy na wykres:
Sytuacja niestety nie wygląda dobrze. Co prawda pojawiły się pewne szanse na to, że najgorsze już jest za nami. Niemniej w mojej opinii podaż jeszcze nam nie odpuściła i zdecyduje się jeszcze głębiej zdusić rynek. Bardzo możliwe, że indeks zawita nawet w rejony okrągłej wartości 2300 pkt. Znajduje się tam bowiem istotne wsparcie, które wyznacza kilka geometrii. Najważniejszymi z nich są przeniesienie całej wysokości hipotetycznej fali A względem potencjalnej fali C oraz zniesienie 61,8% całego ruchu wzrostowego z okresu wrzesień 2011 – listopad 2013 roku.
Jak już wcześniej wspominałem są pewne szanse na to, że niebawem popyt powinien ruszyć do wzmożonego kontrataku. Mam tutaj na myśli fakt pojawienia się w piątek na wykresie dziennym dużej białej świecy, której towarzyszył wzmożony wolumen. Niemniej zaryzykuję stwierdzenie, że jest to jedynie podpucha strony podażowej, mająca na celu złapanie byki w pułapkę, usypiając ich czujność.
Najbliższym oporem jest psychologiczna wartość 2500 pkt. Z kolei z drugiej strony, najbliższe wsparcie znajduje się przy okrągłej wartości 2400 pkt. Spadek poniżej tego poziomu otworzyłby nam drogę w kierunku 2300 pkt. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że najwcześniej w tych rejonach byki będą mogły stworzyć jakiś konstruktywny i trwały kontratak.
Rzućmy jeszcze okiem na rynek terminowy:
Rynek kontraktów terminowych na WIG20 również został zdominowany przez niedźwiedzią część rynku. Niestety, podobnie jak w przypadku indeksu WIG30, tak i tutaj spodziewam się kontynuacji fali wyprzedaży. Wprawdzie istotne wsparcie, jakie stanowi okrągła wartość 2300 pkt. zostało obronione. Niemniej nie spodziewam się po kupujących sformowania trwałego kontrataku. W związku z tym odradzam w najbliższych dniach zawieranie jakichkolwiek pozycji na rynku terminowym, a w szczególności pozycji na wzrosty. Zdecydowanie bezpieczniej będzie poczekać na dalszy rozwój wypadków i spróbować przyłączyć się do rynku w bardziej sprzyjających okolicznościach.
Najbliższy opór stanowi 2375 pkt., a wsparcie wspomniane 2300 pkt. Z kolei najważniejszym bastionem obronnym strony popytowej jest poziom 2200 pkt. Zbiega się tam kilka istotnych relacji geometrycznych. Warto spośród nich wymienić zniesienie 76,4% ruchu wzrostowego z okresu czerwiec – listopad 2013 roku oraz przeniesienie 76,4% wysokości hipotetycznej fali A względem potencjalnej fali C.