Za nami niezwykle nerwowy tydzień, w którym górę wzięły przede wszystkim emocje. Indeks WIG30 stracił 91,13 pkt., czyli 3,41%, a kontrakty terminowe na WIG20 spadły o 87 pkt., co przekłada się na 3,44% zjazd. Sprawdźmy, czego z punktu widzenia analizy technicznej możemy spodziewać się po rynkach w najbliższym czasie.
Na początku zobaczmy, jak wygląda sytuacja indeksu WIG30:
Spadki na rodzimym rynku rzeczywiście miały miejsce (analiza techniczna WIG30), co prawda ich skala nieco mnie zaskoczyła. Nie da się jednak ukryć, że okoliczności, jakie im towarzyszyły uzasadniają ten fakt. Nie zmieniło się natomiast moje podejście do rynku. Mianowicie w dalszym ciągu uważam, że nowe wielomiesięczne szczyty są w naszym zasięgu. Zanim tak się stanie podejrzewam, że jeszcze trochę nerwów i nagłych zwrotów akcji będzie nas czekać. Zaryzykuję bowiem stwierdzenie, że strona podażowa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i lada dzień da o sobie znać.
Bardzo możliwe, że kurs spróbuje jeszcze raz zaatakować rejony 2500 pkt., gdzie poza psychologicznym wydźwiękiem tej wartości znajduje się zniesienie 61,8% lutowego ruchu wzrostowego. Po tym fakcie spodziewam się mocniejszego odbicia strony popytowej. Najważniejszą i najbliższą barierą, z którą powinna się uporać bycza część rynku, są okolice 2620 pkt. Dynamiczne wybicie się ponad ten poziom otworzyłoby rynkowi drogę w kierunku przynajmniej 2700 pkt.
Sprawdźmy teraz, jak rozwija się sytuacja na rynku terminowym:
W przypadku rynku terminowego bykom udało się obronić wspomniane przed chwilą zniesienie 61,8% lutowego wzrostu. Niestety nie pojawiła się tam żadna pro wzrostowa formacja, co niesie ze sobą ryzyko jeszcze jednej próby ściągnięcia kontraktów w rejony 2380 pkt. Nie zmienia to jednak faktu, że kluczowym oporem jest psychologiczna wartość 2500 pkt., której przebicie powinno dodać bykom animuszu i wyciągnąć kurs w rejony 2600 pkt.