Po dwóch miesiącach od ostatniej analizy technicznej EURPLN wracamy niemalże do punktu wyjścia. Pierwsza połowa wakacji upłynęła pod znakiem poważnego umocnienia rodzimej waluty, z kolei druga wręcz przeciwnie. Czy w najbliższych tygodniach również będziemy skazani na taką huśtawkę nastrojów? Czy może jesteśmy obecnie świadkami trwalszej ucieczki od złotego? Zapraszam do lektury najnowszej analizy technicznej EURPLN!
Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę jest fakt, że rynek dotarł w rejony 4,20. Nie byłoby w tym w zasadzie niczego nadzwyczajnego, gdyby nie to, że pozostawił tam negatywną formację objęcia bessy. Mogłoby to wskazywać na koniec fali wyprzedaży rodzimej waluty. Niemniej jest jedno przysłowiowe „ale”, które niebawem może dać złotemu się we znaki. Mam tutaj na myśli układ falowy.
Jak już wiele razy wspominałem nie za bardzo ufam oznaczeniom falowym średniooterminowym na rynku złotego. Niemniej w tym przypadku jestem w stanie przymknąć oko na pewne rzeczy. Spróbujmy zatem pokusić się o orientacyjne umiejscowienie obecnego zachowania rynku w elliottowskich ramach. Spójrzmy na wykres:
Z oznaczeń, jakie przyjąłem wynika, że najprawdopodobniej znajdujemy się obecnie na końcowym etapie rysowania dużej fali trzeciej. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to niebawem powinniśmy być świadkami kolejnego mocnego uderzenia kursu w kierunku północnym. Zwracam również uwagę na fakt, że wiązałoby się to z zanegowaniem wspomnianej wyżej negatywnej formacji objęcia bessy, co akurat uważam, że jest dość mocno prawdopodobne.
Potencjalnym miejsce, do którego fala trzecia mogłaby (przynajmniej) dotrzeć są okolice 4,23. Znajduje się tam zniesienie połowy ruchu spadkowego z okresu czerwiec – sierpień bieżącego roku. Kolejnym ciekawym oporem jest poziom 4,25, niemniej w tym przypadku jego siłę upatrywałby w wydźwięku psychologicznym wartości.
Okazuje się, że obawy o wykorzystanie TFE na rynku złotego okazały się być słuszne. Wprawdzie mniejsza „piątka” została wyrysowana zgodnie z oczekiwaniami, to jednak już większa niekoniecznie. Możemy zatem zaryzykować stwierdzenie, że sierpniowy wzrost był najprawdopodobniej falą A w ramach większej korekty w trendzie spadkowym. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to w niedalekiej przyszłości powinniśmy ponownie zaatakować okrągłą wartość 4 zł za jedno euro.