Analiza techniczna S&P 500

W tym tygodniu również zajmiemy się prognozami dla indeksów giełdowych. Tym razem czeka nas jednak podróż za ocean. Przyjrzymy się nieco bliżej indeksowi giełdowemu, o którym z pewnością słyszał każdy zarówno początkujący, jak i zawodowy inwestor. Mowa oczywiście o S&P 500. Sprawdźmy więc, czego możemy się po nim spodziewać w niedalekiej przyszłości.

Zanim przejdziemy do analizy technicznej S&P 500 dowiedzmy się czegoś więcej na jego temat.

Indeks w obecnym kształcie powstał 4 marca 1957 roku. Od samego początku jest zarządzany przez agencję Standard and Poors, a dokładniej przez jej oddział McGraw-Hill, który opiekuje się również indeksami S&P 1500 oraz S&P Global 1200. Indeks S&P 500 skupia akcje 500 największych, pod względem kapitalizacji, spółek giełdowych notowanych na New York Stock Exchange i NASDAQ.  W skład indeksu wchodzą m.in. takie spółki jak: Apple, Citigroup, Coca Cola, Goldman Sachs, Google, Harley-Davidson, Legg Mason, NYSE Euronext. Jako ciekawostkę można napisać, że indeks jest uważany za bardzo dobry prognostyk przyszłej koniunktury w USA, dlatego też wchodzi on w skład wskaźnika wyprzedzającego LEI.

Teraz kiedy już wiemy z kim mamy do czynienia możemy przejść do sedna sprawy, czyli analizy technicznej wykresu:

Wykres S&P 500; Notowania dzienne; Marzec – październik 2012; Źródło: stooq.pl

Kluczowe z prognostycznego punktu widzenia jest zachowanie indeksu od połowy września bieżącego roku, kiedy to postanowił on znacznie wyhamować falę wzrostów. Co ciekawe, S&P 500 poinformował nas o tym, że zamierza się osłabić, wykreślając w szczycie z 14 września bieżącego roku negatywną formację spadającej gwiazdy. Od tego czasu rozpoczęła się inwestycyjna nuda. Czy jest ona słynnym łapaniem oddechu przed atakiem na kolejne szczyty?

W dalszym ciągu wiele elementów wskazuje na to, że obecne zachowanie rynku rzeczywiście jest korektą, po której kurs powinien znowu dynamicznie ruszyć w kierunku północnym. Co prawda, dość ciężko jeszcze jednoznacznie stwierdzić, że takowa ma się już ku końcowi. Niemniej zaczynają się pojawiać pierwsze jaskółki, które mogą świadczyć o powolnym poprawianiu nastrojów wśród amerykańskich inwestorów giełdowych. Mam tutaj na myśli przede wszystkim fakt pojawienia się wczoraj na wykresie dziennym pozytywnej formacji młotka. Ważne jest to, że nie pojawiła się ona w przypadkowym miejscu. Okazuje się bowiem, że jej minimum wypada w przeniesieniu 100% wysokości ostatniej dużej korekty w ramach ruchu wzrostowego zainicjowanego 4 czerwca bieżącego roku oraz w zniesieniu 23,6% tego samego impulsu wzrostowego.

Na tym jednak byłby koniec jeżeli chodzi o dobre informacje. Niepokoi mnie to, że wspomniana formacja nie wyróżnia się specjalnie in plus swoją wielkością, a właściwie wysokością na tle wcześniejszych świec. Nie bez znaczenia jest też brak znacznego wzrostu wolumenu, jaki towarzyszyłby jej rysowaniu. Znacznie poprawiłbym swoje nastawienie i przekonanie odnośnie siły amerykańskich byków w momencie, w którym kurs uporałby się z oporem, znajdującym się w okolicach 1465 pkt. Niemniej na chwilę obecną odradzam zajmowanie długich pozycji na rynku kontraktów terminowych na S&P 500. Powstały wczoraj sygnał jest jeszcze zbyt niepewny, aby można było po nim przyłączyć się do rynku.

Najbliższym wsparciem poza wczorajszym minimum (okolice 1420 pkt.) pozostaje okrągła wartość 1400 pkt.

Dodaj komentarz