Postanowiłem nieco urozmaicić blog, tak aby stał się jeszcze bardziej blogiem tradera. Zamierzam więc przynajmniej raz w miesiącu publikować na jego łamach swoje bardzo subiektywne przemyślenia na temat inwestowania i rynków finansowych. Jako pierwszy postanowiłem umieścić tekst poświęcony dylematom początkującego inwestora, dotyczącym analizy technicznej i analizy fundamentalnej. W jaki sposób ja widzę ten odwieczny konflikt? Tradycyjnie zapraszam do lektury 🙂
Jedno z założeń analizy technicznej mówi, że rynek dyskontuje wszystko. Nie da się ukryć, że jest to najprawdopodobniej najbardziej dyskusyjne założenie. To wokół niego kręci się cały spór na linii analitycy techniczni – analitycy fundamentalni. Kto w takim razie ma rację, przecież jedni i drudzy zarabiają pieniądze?! Jest to nie lada dylemat w szczególności dla początkujących inwestorów, którzy mają niewielkie doświadczenie inwestycyjne. Wbrew pozorom w tym przypadku prawda wcale nie leży po środku. Niezależnie od sytuacji, rację zawsze ma rynek! O czym niestety większość inwestorów i traderów zapomina.
Wiele osób, w szczególności początkujących inwestorów giełdowych, decyduje się pójść drogą analizy technicznej. Wybór tej ścieżki inwestycyjnej wynika głównie z wygody i chęci zaoszczędzenia czasu. Dlaczego? Chociażby dlatego, że analiza techniczna jest dużo łatwiejsza i szybsza od analizy fundamentalnej. Inwestorowi giełdowemu bardzo ułatwia to życie, nie trzeba przecież znać przeróżnych wskaźników typu P/E, P/BV, ROE, ROA, nie trzeba liczyć marż EBIT i dokonywać wyceny spółki giełdowej. Inwestorzy na rynku walutowym, czyli forex czy surowcowym nie muszą znać kondycji gospodarek czy zapasów konkretnych towarów. Inwestor techniczny patrzy tylko na wykres i to tam stara się znaleźć odpowiedź na pytanie, w którą stronę pójdzie rynek.
Analityk techniczny na podjęcie decyzji inwestycyjnej potrzebuje ułamek tego czasu, który fundamentalista poświęca na sprawdzenie danej spółki, pary walutowej czy towaru. Technik ma zatem poważną przewagę nad fundamentalistą, ponieważ w analogicznym czasie może poznać wykresy kilkudziesięciu spółek i zawrzeć kilkanaście transakcji zanim fundamentalista skończy oceniać swoją spółkę, cross walutowy czy towar. Z drugiej strony element zaskoczenia w przypadku fundamentalisty występuje zdecydowanie rzadziej niż w przypadku technika. No cóż, coś za coś.
Jak zatem inwestować na giełdzie, rynku forex i surowcach?
Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie wcale nie jest tak trudna, jak mogłoby się wydawać. W mojej opinii wcale nie musi być to układ zero-jedynkowy. Przecież możemy wykorzystywać jedną i drugą analizę. Nie pozbywajmy się ręki, która może się nam jeszcze do czegoś przydać! W jaki sposób to zrobić? Można powiedzieć, że „to zależy”. OK, ale od czego? W dużej mierze od nas samych i naszych preferencji inwestycyjnych, ale po kolei.
Po pierwsze zależy to od rynku, na którym zamierzamy inwestować. W naszym wypadku do wyboru mamy trzy rynki, tj. rynek akcji (wraz z rynkiem kontraktów terminowych), rynek walutowy (forex) i rynek surowcowy. Po drugie od preferowanego horyzontu inwestycyjnego, a tych mamy do wyboru trzy, a nawet i cztery (długi, średni, krótki termin i daytrading). Odpowiedź na pytanie wynika poniekąd z miejsca, w którym znajdują się nasze preferencje.
Jeżeli zamierzamy grać krótkoterminowo, to w mojej opinii możemy skupić się przede wszystkim na analizie technicznej. Albo inaczej, analiza techniczna powinna być dominującą w naszej strategii. Jeżeli natomiast nasz horyzont inwestycyjny jest dłuższy, to kierujmy się głównie analizą fundamentalną, a techniczną traktujmy jako uzupełnienie systemu. Ja w swoim systemie i strategii gry wykorzystuję to w ten oto sposób:
Na rynku akcji, w krótszych horyzontach inwestycyjnych analiza fundamentalna mówi mi, czy spółka, którą się interesuję, nie jest kolosem na glinianych nogach, który ma poważne szanse na bankructwo. Jeżeli nie jest, to mogę się tą spółką zainteresować pod kątem inwestycyjnym i do wyznaczania dowolnych momentów wejścia i wyjścia ze spółki wykorzystywać sygnały techniczne. Z kolei w przypadku dłuższych inwestycji analiza fundamentalna wskazuje mi spółki „niedowartościowane”, które mają potencjał do wzrostu wartości i które powinny oprzeć się większym turbulencjom rynkowym. Z kolei analiza techniczna uzupełnia mój system o wyznaczenie odpowiednich miejsc otwarcia i zamknięcia pozycji.
W nieco bardziej skomplikowany sposób wygląda sytuacja w przypadku rynku walutowego i rynku surowcowego. W związku z tym postanowiłem sobie uprościć życie i ograniczyć do gry na tych rynkach tylko na krótkich interwałach. Dlatego też w przypadku rynku forex lub towarowego analizę fundamentalną ograniczam do upewnienia się, czy w danym okresie nie są publikowane istotne dane fundamentalne bądź nie ma wystąpień ważnych osobistości. Jeżeli takowe będą, to mogę się na przykład wstrzymać z zajęciem pozycji.
Na tym jednak nie koniec. Sposób wartościowania konkretnych analiz jeszcze nie rozwiązuje całkowicie sprawy. Nawet jeżeli dobrze będziemy dobierać analizy do naszego systemu, to i tak przed nami jest jeszcze sporo zagrożeń. Ale o nich więcej w kolejnych artykułach.
Trochę przydługawo, ale niech będzie… ważne, że dla początkujących inwestorów giełdowych ;P
Jak zwykle w gorącej wodzie kąpany 😉 Cierpliwości rachwale, będą też teksty dla inwestorow na Twoim poziomie zaawansowania 🙂
[…] później analiza techniczna (odsyłam tutaj od razu do tekstu, który znajduje się w zakładce „Jak inwestować”, w którym poruszam tę kwestię nieco szerzej). Oczywiście niewykluczone, że spadki mogą […]