Końcówka zeszłego tygodnia pokazała, że niedźwiedziej części rynku nie można lekceważyć. Świadczy o tym także fakt, że na przestrzeni ostatniego tygodnia WIG20 stracił 22,21 pkt., czyli 0,96%, a kontrakty terminowe 10 pkt., co przekłada się na 0,44% spadek. A pod dyktando której ze stron konfliktu powinno upłynąć nam kilka najbliższych dni?
Na początek przyjrzyjmy się rynkowi bazowemu. Spójrzmy na wykres WIG20:
Najważniejszym wydarzeniem zeszłego tygodnia było dotarcie indeksu do bardzo ważnego oporu, jakim jest 2340 pkt. Zbudowany jest on m. in. ze zniesienia 38,2% ruchu spadkowego z okresu styczeń – czerwiec bieżącego roku oraz zniesienia połowy hipotetycznej fali C. Co gorsza, w tym miejscu rynek pozostawił negatywną formację spadającej gwiazdy. Można zatem nieśmiało stwierdzić, że byki w najbliższym czasie mogą wyjechać na urlop.
Istnieje bowiem realne zagrożenie, że do głosu dojdzie teraz strona podażowa, która może przesunąć linię frontu nawet do okolic 2200 pkt. Najbliższym wsparciem jest poziom 2250 pkt, a oporem 2340 pkt. Przebicie się ponad tę drugą wartość powinno otworzyć nam drogę w kierunku 2450 – 2500 pkt.
Sprawdźmy jeszcze, jak rozwija się sytuacja na rynku terminowym:
W tym przypadku również powinniśmy być świadkami poważniejszej przeceny. W związku z tym odradzam w najbliższym czasie otwieranie długich pozycji. Najbliższym wsparciem jest 2150 pkt., a najsilniejszym 2100 pkt. Z kolei najważniejszy opór stanowi 2300 pkt.