Powoli, z mozołem rynek prze w kierunku północnym. Na przestrzeni ostatniego tygodnia, w bardzo wymęczony sposób flagowy indeks rodzimej GPW zyskał 10,5 pkt., czyli 0,46%, a kontrakty terminowe na WIG20 15 pkt., co przekłada się na wzrost o 0,67%. Pytanie tylko, na jak długo starczy bykom siły…
Na pierwszy ogień tradycyjnie już weźmy rynek bazowy. Spójrzmy na wykres WIG20:
W zasadzie, to na przestrzeni ostatniego tygodnia, wiele się z punktu widzenia analizy technicznej nie zmieniło. W dalszym ciągu rynek oscyluje wokół oporu, jaki wyznacza okrągła wartość 2300 pkt., nie mogąc się zdecydować na to, w którą stronę ma ochotę dalej iść. Można zaryzykować stwierdzenie, że byki zachowują się tak, jakby chciały, a nie mogły przesunąć linii frontu wyżej.
Wobec tego w dalszym ciągu podtrzymuję to, o czym mówię już od dłuższego czasu. Mianowicie podejrzewam, że rynek spróbuje jeszcze raz zawitać w rejony 2200 pkt. Na korzyść tego stwierdzenia coraz dobitniej zaczyna przemawiać fakt znikomego wolumenu oraz względnie wysoki wskaźnik optymizmu wśród rodzimych inwestorów giełdowych.
Najważniejszym oporem, którego przebicie otworzyłoby nam drogę w kierunku zdecydowanie wyższych rejonów cenowych, jest poziom 2340 pkt. W jego okolicach znajduje się bowiem kilka bardzo ważnych oporów. Zaliczyć do nich możemy m. in. zniesienie 38,2% ruchu spadkowego z okresu styczeń – czerwiec bieżącego roku oraz zniesienie połowy hipotetycznej fali C. Z drugiej strony, najbliższym wsparciem jest wspomniana psychologiczna wartość 2200 pkt., a następnym okolice 2150 pkt.
Rzućmy teraz okiem na wykres kontraktów terminowych na WIG20:
Sytuacja na rynku terminowym również nie uległa większym zmianom. Najbliższym wsparciem jest 2150 pkt., a najsilniejszym 2100 pkt. Z kolei najważniejszy opór stanowi 2300 pkt.